poniedziałek, 23 grudnia 2013

2. Bez pożegnania

Okazała się, że bloga będę prowadziła sama ;) mam nadzieję, że dam radę ;) Postać którą stworzyła miśka nadal będzie częścią bloga ^^ notka jeszcze krótsza od poprzedniej, przepraszam też za błędy.... chciałam dodać ten rozdział by powiedzieć, że zamierzam kontynuować to opowiadanie :) następny rozdział dodam jeszcze podczas przerwy świątecznej ;) Życzę Wszystkim Wesołych Świąt! ^^ ;* < 3 
____________________ 

" Never say goodbye beacuse saying goodbye means going away and going away means forgetting"
____________________



Obudził mnie jasny blask poranka. Promienie słoneczne wpadały do pokoju przez duże okno umieszczone naprzeciwko dębowych drzwi. Między nimi, na środku pokoju, stały zsunięte łóżka. Wszyscy oprócz mnie jeszcze smacznie spali. Podobała mi się panująca w chwili obecnej cisza, którą zakłócało jedynie miarowe pochrapywanie Petera oraz, od czasu do czasu, przekręcająca się nerwowo z boku na bok Sheva.
Dziewczyna była dość ładna, szczupła, drobna, zgrabna, jej ciemnobrązowe włosy w świetle słońca przypominały barwą bursztyn. Była bardzo blada. Dopiero teraz zauważyłam, że jej rysy przez noc dziwnie się zmieniły, wyostrzyły. Pewnie miało to jakiś związek z transformacją, którą przeszła poprzedniego dnia. Nagle przestała się wiercić i powoli otworzyła oczy koloru wiosennej strawy. Gdy zorientowała się w sowim położeniu szybko odsunęła się ode mnie, choć z nie najlepszym skutkiem bo tuż za nią znajdowała się pomarańczowa ściana pełna plakatów z nieznanymi mi istotami. Sheva uderzyła się lekko w głowę i po chwili... zaczęła się śmiać. Była to dla mnie tak dziwna reakcja, że również się roześmiałam.
-Przepraszam za wczoraj. Uratowałaś mi życie, a jedyne co dostałaś ode mnie to widok strachu w moich oczach, kiedy na ciebie patrzyłam. Dziękuję za wszystko – wyznała dziewczyna, już nie śmiejąc się, lecz nadal uśmiechała się do mnie promiennie.
-Nie ma za co, każdy zrobiłby to samo na moim miejscu.
-Uwierz, nie każdy... – Przez jej oczy przebiegł tajemniczy cień, lecz zniknął tak szybko jak się pojawił.
  Po tej krótkiej, aczkolwiek sympatycznej wymianie zdań zapadła pomiędzy nami krępująca cisza.
-Chcesz się może przebrać w jakieś normalne ubrania?
 Sheva nadal owinięta jedynie białym prześcieradłem z Ośrodka ochoczo pokiwała głową. Dałam jej więc swoje stare ubranie, które dziwnym trafem było już umyte i wysuszone, i zaprowadziłam ją do małej, pomalowanej na niebiesko, łazienki, która znajdowała się na końcu krótkiego korytarza wyłożonego jasnymi panelami.  
 Korzystając z sytuacji, iż moja nowa znajoma brała prysznic, a Peter i Lukas nadal spali, wróciłam do pokoju chłopaków, wzięłam z komody znajdującej się po lewej stronie drzwi niebieską bluzę i czarne dresy i przebrałam się. Nie byłam pewna, którego z chłopców to są ubrania, ale stwierdziłam, że raczej żaden z nich się nie obrazi za ta małą pożyczkę. A jeśli się obrazi- to trudno.  
 Uchyliłam lekko okno i wpuściłam do środka rześkie powietrze. Oparłam się o parapet i wdychając zapach budzącej się do życia po długiej zimie natury myślałam o wydarzeniach wczorajszego wieczora. Po chwili poczułam czyjś wzrok na plecach. Lukas właśnie się obudził i patrzył na mnie. Gdy tylko odwzajemniłam spojrzenie uśmiech błądzący w kącikach jego ust znikł. Popatrzył na mój strój, a potem odwrócił wzrok.
-Fajne ubrania, dostałaś od kogoś? – spytał z przekąsem zielonooki.
-Są twoje, przepraszam, że je pożyczyłam , ale nie miałam się w co przebrać – zaczęłam się tłumaczyć jak jakaś kretynka. Nigdy nie umiałam rozmawiać z chłopakami, nawet ze zwyczajnymi kolegami. – Jeśli to tak bardzo ci przeszkadza, to zaraz je oddam...
-Hmm, to może być dość ciekawe, kochanie – wtrącił Peter śmiejąc się. Nadal leżał odwrócony plecami do przyjaciela i z zamkniętymi oczami, lecz najwidoczniej perfidnie przysłuchiwał się mi i Lukasowi.
-A ja myślałam, że śpisz, k o c h a n i e – odparłam z przekąsem. Chłopak odwrócił się w moją stronę. Jego piaskowe włosy były potargane, piwne oczy świeciły, a na opalonej twarzy wykwitł łobuzerki uśmiech.  
 Ostentacyjnie olałam tę dwójkę i poszłam zobaczyć co u Shevy.   
 Szatynka stała przy drzwiach wyjściowych i wpatrywała się w coś co widziała przez małą szybkę. Jej zielone oczy nieustannie wodziły w różne strony. Zachowywała się tak jakby chciała coś dogonić samym wzrokiem, albo jakby czegoś szukała...
- Co robisz?
 Dziewczyna najpierw spuściła wzrok i popatrzyła na swoje bose stopy. Po chwili spojrzała na mnie. W jej dużych oczach widziałam jakiś dziwny rodzaj niepokoju...
- Muszę iść...
-Ale gdzie? Skąd jesteś? Masz w ogóle do kogo wrócić? – Martwiłam się czy sama da sobie radę. Umyta i w moich wypranych ubraniach wyglądała dużo lepiej, właściwie to była chyba w pełni życia. Choć było to trochę niesamowite, że po wydarzeniach ubiegłej nocy tak szybko doszła do siebie.
- Pochodzę z kolonii znajdującej się w górach. Uratowałaś mi życie. Zawsze będę miała u ciebie dług wdzięczności. Jeśli kiedykolwiek będziesz mnie potrzebowała, będziesz wiedziała co zrobić z tym – wcisnęła mi coś w ręce a ja, będąc w głębokim szoku spowodowanym jej słowami nawet na to nie spojrzałam. – Właśnie zaczęły się trudne czasy, trudniejsze niż możesz to sobie wyobrazić. Ty i ja mamy kilka ważnych spraw do załatwienia. Do zobaczenia... chyba stanie się to wcześniej niż obie się spodziewamy. – Uśmiechnęła się i po prostu wyszła.  
 Gdy tylko weszła na chodnik zaczęła swobodnie truchtać, mijając wampiry, wilkołaki, eksperymenty i inne istoty jak gdyby nigdy nic, tak jakby to był zwykły poranny jogging. Miałam za nią pobiec? I co wtedy? Przecież w ogóle jej nie znałam... Spojrzałam na przedmiot który trzymałam w lewej dłoni. Był to kawałek brązowego sznurka splecionego w formie bransoletki na którym zawieszony był okrągły kawałek drewna, na którym z jednej strony wyryty był płomień a z drugiej wizerunek wilka. Założyłam podarunek na lewy nadgarstek i wyszłam bez pożegnania. Kierowałam się jednak w przeciwnym kierunku niż Sheva. Ona podążała do granic miasta, ja natomiast do jego centrum- szłam do Ośrodka. 

____________ 
piszcie jak wam się podoba, albo nie podoba ;p 
Dobranoc ^^