____________________
" Never say goodbye beacuse saying goodbye means going away and going away means forgetting"
____________________
Obudził mnie jasny blask poranka. Promienie słoneczne
wpadały do pokoju przez duże okno umieszczone naprzeciwko dębowych drzwi.
Między nimi, na środku pokoju, stały zsunięte łóżka. Wszyscy oprócz mnie
jeszcze smacznie spali. Podobała mi się panująca w chwili obecnej cisza, którą
zakłócało jedynie miarowe pochrapywanie Petera oraz, od czasu do czasu,
przekręcająca się nerwowo z boku na bok Sheva.
Dziewczyna była dość ładna, szczupła, drobna, zgrabna, jej
ciemnobrązowe włosy w świetle słońca przypominały barwą bursztyn. Była bardzo
blada. Dopiero teraz zauważyłam, że jej rysy przez noc dziwnie się zmieniły,
wyostrzyły. Pewnie miało to jakiś związek z transformacją, którą przeszła
poprzedniego dnia. Nagle przestała się wiercić i powoli otworzyła oczy koloru
wiosennej strawy. Gdy zorientowała się w sowim położeniu szybko odsunęła się
ode mnie, choć z nie najlepszym skutkiem bo tuż za nią znajdowała się
pomarańczowa ściana pełna plakatów z nieznanymi mi istotami. Sheva uderzyła się
lekko w głowę i po chwili... zaczęła się śmiać. Była to dla mnie tak dziwna
reakcja, że również się roześmiałam.
-Przepraszam za wczoraj. Uratowałaś mi życie, a jedyne co
dostałaś ode mnie to widok strachu w moich oczach, kiedy na ciebie patrzyłam.
Dziękuję za wszystko – wyznała dziewczyna, już nie śmiejąc się, lecz nadal
uśmiechała się do mnie promiennie.
-Nie ma za co, każdy zrobiłby to samo na moim miejscu.
-Uwierz, nie każdy... – Przez jej oczy przebiegł tajemniczy
cień, lecz zniknął tak szybko jak się pojawił.
Po tej krótkiej,
aczkolwiek sympatycznej wymianie zdań zapadła pomiędzy nami krępująca cisza.
-Chcesz się może przebrać w jakieś normalne ubrania?
Sheva nadal owinięta
jedynie białym prześcieradłem z Ośrodka ochoczo pokiwała głową. Dałam jej więc
swoje stare ubranie, które dziwnym trafem było już umyte i wysuszone, i
zaprowadziłam ją do małej, pomalowanej na niebiesko, łazienki, która znajdowała
się na końcu krótkiego korytarza wyłożonego jasnymi panelami.
Korzystając z
sytuacji, iż moja nowa znajoma brała prysznic, a Peter i Lukas nadal spali,
wróciłam do pokoju chłopaków, wzięłam z komody znajdującej się po lewej stronie
drzwi niebieską bluzę i czarne dresy i przebrałam się. Nie byłam pewna, którego
z chłopców to są ubrania, ale stwierdziłam, że raczej żaden z nich się nie
obrazi za ta małą pożyczkę. A jeśli się obrazi- to trudno.
Uchyliłam lekko okno
i wpuściłam do środka rześkie powietrze. Oparłam się o parapet i wdychając
zapach budzącej się do życia po długiej zimie natury myślałam o wydarzeniach
wczorajszego wieczora. Po chwili poczułam czyjś wzrok na plecach. Lukas właśnie
się obudził i patrzył na mnie. Gdy tylko odwzajemniłam spojrzenie uśmiech
błądzący w kącikach jego ust znikł. Popatrzył na mój strój, a potem odwrócił
wzrok.
-Fajne ubrania, dostałaś od kogoś? – spytał z przekąsem
zielonooki.
-Są twoje, przepraszam, że je pożyczyłam , ale nie miałam
się w co przebrać – zaczęłam się tłumaczyć jak jakaś kretynka. Nigdy nie
umiałam rozmawiać z chłopakami, nawet ze zwyczajnymi kolegami. – Jeśli to tak
bardzo ci przeszkadza, to zaraz je oddam...
-Hmm, to może być dość ciekawe, kochanie – wtrącił Peter
śmiejąc się. Nadal leżał odwrócony plecami do przyjaciela i z zamkniętymi
oczami, lecz najwidoczniej perfidnie przysłuchiwał się mi i Lukasowi.
-A ja myślałam, że śpisz, k o c h a n i e – odparłam z
przekąsem. Chłopak odwrócił się w moją stronę. Jego piaskowe włosy były
potargane, piwne oczy świeciły, a na opalonej twarzy wykwitł łobuzerki uśmiech.
Ostentacyjnie olałam
tę dwójkę i poszłam zobaczyć co u Shevy.
Szatynka stała przy
drzwiach wyjściowych i wpatrywała się w coś co widziała przez małą szybkę. Jej
zielone oczy nieustannie wodziły w różne strony. Zachowywała się tak jakby chciała
coś dogonić samym wzrokiem, albo jakby czegoś szukała...
- Co robisz?
Dziewczyna najpierw
spuściła wzrok i popatrzyła na swoje bose stopy. Po chwili spojrzała na mnie. W
jej dużych oczach widziałam jakiś dziwny rodzaj niepokoju...
- Muszę iść...
-Ale gdzie? Skąd jesteś? Masz w ogóle do kogo wrócić? –
Martwiłam się czy sama da sobie radę. Umyta i w moich wypranych ubraniach
wyglądała dużo lepiej, właściwie to była chyba w pełni życia. Choć było to
trochę niesamowite, że po wydarzeniach ubiegłej nocy tak szybko doszła do
siebie.
- Pochodzę z kolonii znajdującej się w górach. Uratowałaś mi
życie. Zawsze będę miała u ciebie dług wdzięczności. Jeśli kiedykolwiek
będziesz mnie potrzebowała, będziesz wiedziała co zrobić z tym – wcisnęła mi
coś w ręce a ja, będąc w głębokim szoku spowodowanym jej słowami nawet na to
nie spojrzałam. – Właśnie zaczęły się trudne czasy, trudniejsze niż możesz to
sobie wyobrazić. Ty i ja mamy kilka ważnych spraw do załatwienia. Do
zobaczenia... chyba stanie się to wcześniej niż obie się spodziewamy. –
Uśmiechnęła się i po prostu wyszła.
Gdy tylko weszła na
chodnik zaczęła swobodnie truchtać, mijając wampiry, wilkołaki, eksperymenty i
inne istoty jak gdyby nigdy nic, tak jakby to był zwykły poranny jogging.
Miałam za nią pobiec? I co wtedy? Przecież w ogóle jej nie znałam... Spojrzałam
na przedmiot który trzymałam w lewej dłoni. Był to kawałek brązowego sznurka
splecionego w formie bransoletki na którym zawieszony był okrągły kawałek
drewna, na którym z jednej strony wyryty był płomień a z drugiej wizerunek
wilka. Założyłam podarunek na lewy nadgarstek i wyszłam bez pożegnania.
Kierowałam się jednak w przeciwnym kierunku niż Sheva. Ona podążała do granic
miasta, ja natomiast do jego centrum- szłam do Ośrodka.
____________
piszcie jak wam się podoba, albo nie podoba ;p
Dobranoc ^^
Podoba się podoba :) Nie będę krytykować, bo są Święta, a Ty już i tak jesteś wredna. Fajnie się zaczyna pytanie tylko czy doprowadzisz to do końca?
OdpowiedzUsuńNo cóż Wesołych Świąt (zadław się tym karpiem) i szczęśliwego Nowego 2014 Roku (spłoniesz)! No to tak od serca ;)
Powodzenia i pozdrawiam ^^
PS. wyłącz weryfikację obrazkową, plz :D
A i fajne tło i wgle :D
Usuńzrobie ci prezent na święta i nie wyłączę :D nie no powiedz co jest źle (chyba że chodzi o długość notki albo interpunkcję, o tym to niestety sama wiem) bo tak to nie będę wiedziała nas czym mam pracować :P a tło ustawiała miśka ;) *.*
Usuńopisy... *.* tą notką umiliłaś mi święta. :D jedynie długość nie jest imponująca, mogłaś się troszkę bardziej rozpisać kochana. :* wszystko jest bosko. :D tylko jedną uwagę mam, tylko jedną jako że są święta : jak piszesz dialogi spróbuj się wczuć w bohaterów bo trochę sztywne są jak się czyta. :D ale to się wyrabia wprawę z czasem więc się nie martw, pisz dalej, trzymam za słowo że do końca przerwy świątecznej jeszcze jedna notka będzie. ;* :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam :) W sumie to spoko, pomysł świetny tylko trochę się Izka spinasz w niektórych momentach i brzmi trochę śmiesznie ale niech ci tam xD ( na przykład jak przekręcanie się z boku na bok na łóżku może zakłócać ciszę?) no i to też jest pojechane po bandzie przyznasz "Jej zielone oczy nieustannie wodziły w różne strony. Zachowywała się tak jakby chciała coś dogonić samym wzrokiem, albo jakby czegoś szukała" :) nie no spoko podziwiam, że ci się chce tylko pisz dalej a nie. Bajo
OdpowiedzUsuńUhuhu, Emila przeczytała, czuj się zaszczycona. :3
OdpowiedzUsuńNotka świetna, o wiele lepsza od poprzedniej, no i nareszcie więcej opisów. :D Pisz, pisz, pisz! :3
"oczy koloru wiosennej strawy" strawy XDDDD Wiem, że czepiam się literówek, ale ty robisz epickie literówki XD
Reg
+ Miała być następna notka podczas przerwy, i co?! >.< Kuamiesz D:
OdpowiedzUsuńTrafiłaś tym opowiadaniem w mój gust.Czekam z niecierpiwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz elfy,magię i te sprawy zapraszam do mnie http://sylvari-nadzieja-elionu.blogspot.com/