ps. szablon bloga zostanie niedługo zmieniony ;)
___________________________
"Świat, w którym żyjemy stanie się lepszy albo gorszy w zależności od tego, czy sami będziemy lepsi czy gorsi. Tu właśnie przychodzi z pomocą siła Miłości, bo zawsze, gdy kochamy, to pragniemy być lepsi niż jesteśmy." ~ Paulo Coelho.
___________________________
Nienawidzę tego
miejsca. Kwadratowe pomieszczenie o wymiarach 10x10 m. , gdzie znajduje się
jedynie mała kanapa, stolik z dzbankiem kawy, mój kubek i małe drzwi prawie
wtapiające się w ścianę. Po prostu dobija mnie biel i sterylność tego
pomieszczenia. Wszystko w całym Ośrodku jest takie... bez koloru, bez zapachu,
bez życia. Muszę tu siedzieć i czekać aż ktoś mnie nie zawoła. Przynajmniej
póki im jestem potrzebna, moi bliscy są bezpieczni i tylko to się liczy.
Zastanawiacie się
pewnie o czym mówię. A więc tak... mamy rok 2075. W 2046 wybuchła wojna.
Wszystkie nadnaturalne istoty się zbuntowały, wyszły z mroku i zaatakowały
ludzi. Zaślepieni swoją nowoczesną technologią Homo Sapiens ledwo zauważyli
zmiany w ich życiu. Coraz więcej osób ginęło w dziwnych okolicznościach, często
niszczono nawet całe wioski. Po kilku tygodniach ośmielone już Istoty ruszyły
na największe miasta. Tokio, Meksyk, Nowy York, Los Angeles, Londyn, Moskwa, Sydney...
upadły, pociągnęło to za sobą falę przegranych.
Obecnie na świecie jest kilkaset tysięcy Normalnych Ludzi. Ich liczba
jednak coraz szybciej się zmniejsza. Mówiąc „Normalni” mam na myśli tych,
którzy wciąż mają swój niezmodyfikowany kod genetyczny. Oni i jednostki, które
przeżyły badania oraz zawarły układ z Nadnaturalnymi mieszkają w jednej z
czterech kolonii: nad morzem, w górach, na pustkowiu lub pod ziemią. Wokół tych
osad wyrosło wiele gęstych lasów, do których wstęp mają jedynie zatrudnieni do
wykonania w nich pracy. Nieprawne przekroczenie granicy kolonii z lasem grozi
śmiercią. Po ustaleniu się nowej hierarchii:
1.
1.Mroczne elfy
2.
2.Wampiry, Wilkołaki, Czarodzieje
3. 3.
Inne istoty
4. 4.
Udane Eksperymenty
5.
5.Hybrydy
6.
6.Nieudane Eksperymenty
7.
7.Ludzie
zaczęto przeprowadzać badania na Ludziach, inaczej nazywane
eksperymentami. Nadnaturalni chcieli dowiedzieć się czy można połączyć ich
komórki z komórkami Ludzi. W ten sposób zaczęli tworzyć nowe gatunki- Udane
eksperymenty. Z biegiem lat zaczęły się też rodzić Hybrydy, czyli dzieci
udanych eksperymentów, które wróciły do kolonii oraz zwykłych ludzi. Jednakże
nie każdy Człowiek jest na tyle silny, by przeżyć badania. Nie tolerują nowych
komórek, umierają. Głównym ośrodkiem dowodzenie, a także miejscem gdzie
odbywają się wszystkie eksperymenty jest Ośrodek, w którym obecnie się
znajduję. Wokół niego zbudowano wiele miast dla Mrocznych elfów i całej reszty.
A ja? Ja jestem
nikim, kolejnym wybrykiem natury, który już przez siedemnaście lat toczy swoją
egzystencję na tym zniszczonym świecie. Przez 15 lat żyłam nie wiedząc, że
jestem hybrydą. A gdy nadeszła moja pora na eksperyment wszystko się
skomplikowało. Teraz moją główną zdolnością jest leczenie. Mam prawie
nieograniczone umiejętności regeneracyjne, potrafię spowolnić proces starzenia
się u siebie i innych, a także poprzez kontakt z inną osobą potrafię przenieść
na siebie wszystkie jej rany oraz cały ból . Dlatego jestem w Instytucie* .
Dzięki mnie umieralność podczas badań zmniejszyła się o kilka procent. Ratuję
te eksperymenty, które mają jakieś szanse na dalsze życie. Dlaczego się
zgodziłam? To już inna historia...
Nagle z trzaskiem
otworzyły się drzwi, przez które wszedł jakiś facet w białym uniformie.
- Eksperyment 7 proszony jest o udanie się do Sali 824 –
powiedział beznamiętnym głosem, odsuwając się na bok by przepuścić mnie w
drzwiach.
- Dzień dobry! Mi też Cię miło widzieć... piękną mamy
dzisiaj pogodę, nieprawdaż?
Nic. Żadnej reakcji.
Dlaczego oni muszą zachowywać się jak roboty?!
Dobra. Chrzanić ich. Hm... 824? Jeden z najniższych poziomów, muszą mnie
prosić do kogoś ważnego. Chłopak był mniej więcej w moim wieku. Wyglądał prawie
normalnie, jakieś 185cm wzrostu blond włosy, wszystko tak jak u człowieka,
tylko czerwone źrenice oczu i niebieskie łuski na grzbiecie dłoni świadczyły,
iż jest Udanym eksperymentem lub Hybrydą.
Wychodząc z metalowej
windy, weszliśmy do białego korytarza. Szliśmy jakieś dziesięć minut zanim moim
oczom ukazały się duże dwuczęściowe drzwi z małym okienkiem i numerem „824”. Sztywniak
w białych łachach skinął tylko, że mam wejść do środka i odszedł bez słowa.
- Następnym razem dokończymy naszą rozmowę! – krzyknęłam mu
w plecy, a pod nosem dodałam – kretyn.
Pchnęłam drzwi
wykonane z dźwiękoszczelnego materiału i weszłam do ciemnego pomieszczenia z
białymi ścianami. Wyglądało trochę jak prosektorium z wcześniejszych lat.
Naprzeciwko mnie ciągnęły się dwa rzędy łóżek. Oświetlony był jedynie mały
skrawek przestrzeni wokół pierwszego łóżka po lewej stronie. Stało przy nim
czterech „doktorów” , oczywiście ubranych na biało. Obok nich stał stół z
różnego rodzaju przyrządami. Szybko odwróciłam wzrok, o niektórych rzeczach
lepiej było po prostu nie wiedzieć za dużo, swoją uwagę skierowałam na postać
otuloną prześcieradłem.
Dziewczyna była
drobna, bardzo blada, w obecnej scenerii wyglądała jak trup, jednak jej klatka
piersiowa poruszała się szybko, podnosiła się i opadała niemiarowo, gałki oczne
wodziły w różne strony pod powiekami.
- Niedługo się obudzi. Jeśli stanie się to za szybko- umrze.
Postaraj się coś z tym zrobić. – Kobieta mówiła spokojnym głosem, bez żadnego
uczucia. Cała była na biało, jedynie brązowe oczy patrzyły na mnie... ciekawie?
Wyglądało to tak jakbym interesowała ją bardziej od dziewczyny na stole.
Zignorowałam ją jednak.
- Oczywiście. – Odpowiedziałam tylko, starając się opanować
drżenie głosu.
Popatrzyłam na
pozostała trójkę lekarzy. Były to dwa wampiry i jeden czarodziej. Wszyscy
zgodnie pokiwali głowami. Dotknęłam ręki
dziewczyny. Była ciepła, właściwie to jej dotyk palił. Ale nie to było
najgorsze. Gdy tylko zamknęłam oczy zalała mnie fala przeraźliwego bólu. Czułam
jakby w każdy atom mojego ciała wbijała się gorąca igła, nagle wszystko
ustawało a na miejsce żaru wchodził niewyobrażalny chłód. Powtarzało się to
kilkanaście razy.
Nagle jakby z oddali
usłyszałam dźwięk... syrena alarmująca. Otworzyłam oczy, jednak nie puściłam
ręki dziewczyny. Ból trwał nadal, ale istota na łóżku wyraźnie się uspokoiła.
Teraz miała spokojny oddech, a twarz wykrzywiał mały grymas, tak jakby tylko
śniło jej się coś nieprzyjemnego.
Jedna rzecz mi nie
pasowała, pomieszczenie zalewało teraz krwiście czerwone światło. Zrozumiałam
też, że syrena wyje coraz głośniej a w pomieszczeniu oprócz mnie i eksperymentu została tylko
wilkołaczka, która stała teraz w drzwiach i coś do mnie krzyczała. Nie miała
już na sobie maski chirurgicznej ani czapki. Kobieta miała śniadą karnację,
brązowe proste pasma włosów były dokładnie tego samego koloru co oczy, dopiero
teraz zauważyłam, że jak na wilkołaka była dość niska- około 170 cm , tak jak
ja. Miała czterdzieści lat, może nawet nie.
- Isabelle uciekaj! Alarm pierwszego stopnia! Zostaw eksperyment,
ona i tak umrze! – jeszcze raz spojrzała na mnie zatroskanym wzrokiem i
wybiegła.
Gdy już chciałam
puścić dłoń nieznajomej i ruszyć za „lekarką” , poczułam coś. Palce dziewczyny
leciutko zacisnęły się na moich, długie czarne jak smoła rzęsy zatrzepotały,
powieki lekko się rozchyliły. Próbowała mi coś powiedzieć, z jej ust wydostało
się tylko ledwo dosłyszalny szept:
- Nie... nie zostawiaj mnie...
Coś we mnie pękło.
Nie mogłam jej zostawić, ona żyła, próbowała przetrwać, tak samo jak ja
kiedyś... a teraz ja jestem jej jedyną szansą na dalsze życie. Była szczupła,
więc bez problemu postawiłam ją na nogi i zaczęłam powoli prowadzić do wyjścia.
Nadal czułam jej ból nasilający się z każdym najdrobniejszym ruchem. Jednak
wiedza, iż im więcej bólu czuję ja, tym mniej czuje ona dodawała mi siły. Sama
nie wiem w jaki sposób ominęłyśmy skrzydło czarodziejów i nimf, teraz
znajdowałyśmy się w skrzydle wampirów.
Wokół nas tłoczyło
się wiele osób ubranych na biało, jednak żadna z nich nawet nie zaszczyciła nas
swoim spojrzeniem. Właściwie, to cieszyłam się, iż mają nas gdzieś –
przynajmniej mogłam bezpiecznie wynieść stąd Eksperyment. Dziewczyna czuła się
zdecydowanie lepiej, ból był coraz mniejszy, jednak niepokoiła mnie nowa
sprawa. Zaczęła majaczyć. Cały czas wypowiadała imiona, mówiła o miejscach oraz
zdarzeniach. Nie miałam pojęcia o co jej może chodzić.
Wydostanie się z
Ośrodka było zadziwiająco łatwe. Wyszłyśmy jednym z bocznych wyjść a potem
skierowałyśmy się na południe. Po jakiś 20 minutach dotarłyśmy do małej restauracji,
która należała do mojego znajomego. Obeszłam budynek, niosąc całkowicie nieprzytomną
już towarzyszkę, i zapukałam w tyle drzwi. Nie musiałam czekać nawet minuty.
Najpierw przez małą szybkę zauważyłam zarys postaci, a następnie w progu stanął
młodzieniec średniego wzrostu. Miał krótkie ciemne włosy i zielone oczy, które
nagle się rozjaśniły. Nie wiem czy była to gra świateł, czy po prostu blask
księżyca. Nie było to teraz ważne.
- Lukas, gdzie Peter? – spytałam bez żadnego przywitania,
dysząc z przemęczenia.
- Cześć Izzy – powiedział z uśmiechem, który momentalnie
zniknął z jego twarzy, gdy w końcu ogarnął sytuację. – Co się stało? Kto to
jest? Jesteś ranna?
- Nie piernicz, nic mi nie jest. Gorzej z nią –wskazałam głową
na nastolatkę, która spała niespokojnie na moich rękach. – Był alarm w Ośrodku
i po prostu nie mogłam jej tam zostawić na pastwę losu. Możemy wejść? –
spytałam błagalnie i popatrzyłam w jego oczy. Były pewne niepewności i wahania.
Nagle rozległ się
dziwny dźwięk – znowu syrena, tym razem informująca o tym, że cały Instytut
został ewakuowany.
- Proszę – powiedziałam błagalnie. Do oczu zaczęły napływać
mi zły.
- Dobrze. – Lukas nie patrzył mi w oczy, jednak delikatnie
wziął Eksperyment z moich rąk, przepuścił mnie w drzwiach i we trójkę weszliśmy
do środka.
Następnie zeszliśmy
do piwnicy, która była przekształcona w pomieszczenia mieszkalne. Udane
Ekspermenty mogły mieszkać w miastach Nadnaturalnych, jeśli przestrzegały panujące
w nich prawa i oddawały im 1/3 swoich zarobków. Lukas i Peter chodzili ze mną
do tej samej klasy. Znaliśmy się od kilku lat i utrzymywaliśmy kontakt, po tym
jak nam się poszczęściło i przeżyliśmy badania.
- Gdzie Peter ?– spytałam ponownie, wchodząc do pokoju
chłopaków.
- Nie wiem, jest sobota, pewnie poszedł na jakąś randkę, czy
coś...
Roześmiałam się. Cały on.
- Nie rozumiem, jak w takiej sytuacji możesz się śmiać. – Chłopak
pokiwał głową, chociaż sam się uśmiechnął. Położył dziewczynę na jednym z
łóżek, zapewnie zależało ono do Petera, potem przykrył ją grubym kocem.
- Pewnie podczas badań uszkodzili mi coś w mózgu –
zażartowałam.- Po prostu się cieszę, że się stamtąd wydostałyśmy. Mogłabym
skorzystać z łazienki? Marzę o prysznicu.
-Jasne...
- A ty?
-Co ja?
- No czemu nie poszedłeś z nim wyrwać jakąś laskę? – zapytałam
pół- sarkastycznie, pół- serio.
Kolega spojrzał na
mnie poważnie, tak jakby pytanie go zaskoczyło i jakby spodziewał się, że sama
domyślę się odpowiedzi. Uniosłam brwi w odpowiedzi na ciszę ,a on wybełkotał
tylko:
- Nie ważne.
Bez dodania ani
jednego słowa zaprowadził mnie do małej łazienki, była stylowo urządzona:
pomalowana na niebiesko z zielonymi dodatkami, wyglądała trochę jak dno
morza... Zatęskniłam za swoim domem. Myślałam o bliskich i nawet nie zauważyłam,
że Lukas zostawił mi żółty T-shirt, zielony ręcznik i wyszedł z
pomieszczenia. Szybko ściągnęłam przepocone
ubrania i popatrzyłam w lustro. Wyglądałam okropnie: każdy z blond włosów sterczał
w inną stronę, czerwone rumieńce pokrywały całą twarz, a zwężone źrenice
jeszcze bardziej pomniejszały moje, i
tak małe, oczy. Szybko weszłam do kabiny, starając się by więcej na siebie nie
patrzeć. Przeklęłam pod nosem, widząc męski żel do mycia. „Jakoś to przeżyję” - pomyślałam, nie wiem dlaczego ale nigdy nie
lubiłam zapachu męskich kosmetyków. Wzięłam 5-minutowy gorący prysznic. Odprężyło
mnie to, niestety odejście bólu wiązało się z tym, iż coraz bardziej chciało mi
się spać. Ręcznik był miły w dotyku, ale pachniał podobnie jak płyn do kąpieli.
Założyłam starą bieliznę oraz żółtą koszulkę, dziękując Bogu, że jest o wiele
za duża – sięgała mi do połowy uda i wyszłam z łazienki. Wchodząc do sypialni
moich kolegów zauważyłam, że moja nowa znajoma już się obudziła, a teraz kuli
się w rogu łóżka. Gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia ,łypnęła na mnie
ze strachem i skuliła się jeszcze bardziej. Podeszłam do niej powoli, jak do
nieoswojonego szczeniaczka i usiadłam na brzegu łóżka jak najdalej od
ciemnowłosej.
- Nie bój się, nikt nie zrobi ci krzywdy. Już nie jesteś w
Ośrodku. Wyprowadziłam cię stamtąd... – starłam się mówić spokojnie i łagodnie,
ale dziewczyna raczej nie była chętna do nawiązania rozmowy. – Mam na imię
Isabelle, a ty?
Po raz pierwszy spojrzała
mi w oczy.
- Sheva... – miała niepewny, chrapliwy głos. No ale
przynajmniej umiała mówić, to już coś.
- Miło mi cię poznać Sheva. – Uśmiechnęłam się do niej.
Chciała mi coś odpowiedzieć, lecz w tym momencie do pokoju wpadł Peter a za nim,
jakby smutny, przywlókł się Lukas.
- Siema stara! – krzyknął i przytulił mnie na powitanie. –
Nie ma mnie w domu, a ty wykorzystujesz sytuację i przyprowadzasz mi jakąś
laskę do łóżka? – Zaśmiał się.
Peter był mniej więcej
tego samego wzrostu co Lukas, czyli jakieś 10 cm. wyższy ode mnie. Miał włosy
koloru mokrego piasku i piwne oczy.
- To nie jakaś laska, tylko Sheva. I wydaje mi się, że w zaistniałej
sytuacji twoje podrywy raczej nie będą na
nią działały. – Odpowiedziałam mu różnie sarkastycznie, jak on wcześniej.
-Yhym, szkoda, a już
miałem nadzieję, że będę miał nową dziewczynę – oznajmił z udawanym smutkiem. –
Dobra, pewnie jesteście strasznie zmęczone.
Kiwnęłam głową.
- Skoro nasza nowa koleżanka zajęłam moje łóżko, to ty kładź
się na drugim a my kimniemy na podłodze.
- Nawet sobie nie żartuj! Nie zajmę łóżka Lukasa. Żaden z
was przeze mnie nie będzie spał na podłodze... Jak zsuniemy łóżka na pewno się
zmieścimy. Sheva i ja nie zajmiemy dużo miejsca.
Gdy tylko Peter i
Lukas dostawili łóżko do tego, na którym leżała zielonooka położyłam się obok
niej, tak aby zostawić chłopakom jak najwięcej miejsca i od razu zapadłam w
głęboki sen.
_______________
Przepraszam za błędy i mam nadzieję, że was nie zanudziłam ;) Komentujcie! ^^
Pozdrawiam ;*
Pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, jednak czuję pewien niedosyt czyli jak zwykle muszę pomarudzić. :D
Po pierwsze kwestia opisów - mówiąc krótko mało ich. :P czytając ciągle mam w głowie pytania, jak coś wygląda. Ile pięter ogólnie ma ten Ośrodek, ile jest w nim tych pomieszczeń, jak wyglądają korytarze, jak wygląda świat zewnętrzny po wyjściu z tego Ośrodka, jak wygląda ta restauracja, jak wygląda pokój w którym dzieje się akcja pod koniec... Opisy bohaterów też nie ociekają szczegółami, nawet nie ma ani jednej wzmianki o ich ubraniu przed "żółtym T-shirtem", podany jest tylko kolor tych uniformów lekarzy, ale z czego one się składają, czy z fartucha, spodni i również białych butów, czy może koszula, a może jeszcze coś innego. :< Wiemy, że bohaterki przez dwadzieścia minut szły, ale gdzie szły? W dół po zboczu, w stronę lasu, czy ta dziewczyna eksperyment całą drogę nie dawała znaku życia? Czy wyjście z Ośrodka jest schodami czy też może windą? I czy nikt go nie pilnował, że te zamykane na pierwszy rzut oka eksperymenty mogły po prostu wyjść i nikogo to nie obchodziło?
Długość notki zyskałaby na opisach, które obejmowałyby te rzeczy a przedstawiony świat stałby się bardziej plastyczny, nie uważasz? :D
Poza tym jest pewien błąd logiczny, chociaż możliwe że czegoś nie zrozumiałam. Na początku jest napisane że te wszystkie eksperymenty są pozamykane w 10x10 pokojach zachowanych w sterylnie białych kolorach, a znowu później piszesz, że można mieszkać w mieście o ile się przestrzega prawa.
Jak już się poczepiałam powiem tyle, że pomysł jak już wiecie strasznie mi się podoba. :D Chcę wiedzieć co wykombinujecie i co będzie głównym celem historii. *.* Piszcie dalej , trzymam za was kciuki! :D
Pozdrawiam i życzę weny!
Marudząca Kasia. :*
Ps. Wyłączcie weryfikację przy dodawaniu komentarzy :D
O.O jeju komentarz długości notki xd dobra to tak postaram się żeby żeby w następnej notce było więcej opisów :) mam nadzieje, że jeśli miśka nie będzie chciała się szybko wynosić z tego domu to opisze to czego ci brakowało ^^ a co do ośrodka, to w przyszłości na pewno pojawi się więxej jego opisów ;) stopniowo też będzie wszytsko wytłumaczone ^^ co do "błędu logicznego" to tak: pozamykane są te istoty na których są cały czas prowadzone ekspermenty... co do Udanych Ekspewrmentów, czyli osób, które przezyły badania/ekspermenty to są one wypuszczane pod nadzorem, np. tak jak isabelle (potem będzie to opisane) - moze przebywać w domu, spotykać sie z rodziną itd, ale kiedy jest potrzebna musi rzucić wszytsko i pomagać w ośrodku, albo tak jak peter czy lukas, przezyli ekspermenty więc mogli "zrobić co chcą" widocznie nie byli bardzo przywiązani do swojej rodziny, wyprowadzili się więc do miast bliżej instytutu, mają tam o wiele lepsze warunki, i mimo że są traktowani trochę gorzej niż np wilkołaki i część swoich zarobków muszą oddawać to mają zdecydowanie lepsze życie niż w biednych koloniach
Usuńps. z tym do do miśki xd
a i sory za błędy, ale za późno jest żebym się pisownią martwiła xd mam nadzieję, ze zrozumiałas o co mi chodzi ;) a jesli jeszcze coś jest do wytłumaczenia to na fb ;*
i dziękuję, za zdrową krytykę moich bazgrołów ;*
W końcu doczekałam się tego opowiadania! :D Całkiem niezłe, ale fakt, opisy są dość ubogie - chociażby opis pokoju chłopaków, który jest właściwie żaden.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to świetny pomysł, tylko go nie zmarnujcie i nie zniechęcajcie się.
Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, że szybko pojawi się nowa notka, nie pozwólcie szkole wam w tym przeszkodzić. ^^
+ proszę, zróbcie tak, żeby można było komentować bez konta Google. ._.
Ojć, Kaśka jak zwykle marudzi :P Pozwólcie, że ja się aż tak rozpisywać nie będę. No zaczyna się fajnie, mam nadzieję tak jak już było mówione, że nie stracicie zapału. Tylko taki jeden maniuni, maluteńki szczególik, Ta Izzy od razu poszła spać z jakimś czymś co o nim nic nie wie, tylko tyle, że zna jej imię i wie, że była bliska śmierci. Wsio było w porządku aż do momentu tego, jak przyniosła tą dziewczyną do chłopaków. Poznęcaj się czasem nad szczegółami :D One to lubią, może nie jak Mickiewicz, ale jak Marta Fox to byś mogła :D No to tyle w temacie.
OdpowiedzUsuńPiszcie dalej!
Pozdrawiam i życzę weny:)
boski szablon. *.*
OdpowiedzUsuńidealny do bloga! :D
Bierzcie się za pisanie!! :*
ja to bym już dawno cos napisała ale najpierw musi miśka dodać a sie zebrać nei moze >.< plemnik mały :D
UsuńNominuję do Liebsten Awards! :D
OdpowiedzUsuńTak tak, ale macie wziąć się za pisanie. XD
Więcej info: http://dragons-soul.blogspot.com/p/liebsten-awards.html